No i po zimie
Hurrra... wiosna! Temperatury już dochodzą niemalże do 10 stopni. Dni stają się dłuższe. W najbliższy weekend zmiana czasu, więc będzie widno jeszcze dłużej. Lubię to oczekiwanie aż wszystko się zazieleni. Ale teraz pomyślmy jeszcze o zimie. Koniec grudnia to Święta, więc ten czas do początku stycznia mija naprawdę prędko. Pogoda na Święta była zimowa z mrozem i śniegiem. Korzystając z tej bajkowej aury wybrałam się na spacer po polach z psami. Styczeń to dla mnie najcięższy miesiąc w całym roku. Nie chodzi o przygnębienie itd. ale o samopoczucie fizyczne. Wtedy najłatwiej łapię infekcje. Miałam problem z zatokami. Mimo to udało się zaliczyć kilka pieszych wędrówek po okolicy. W styczniu uzupełniłam szafę o dwie pary spodni: dżinsy Big Star (235zł) i spodnie dresowe kupione w Decathlonie (bon + 10zł). Już od dawna nie miałam żadnych dresów i zapomniałam jakie są wygodne. Chyba po raz pierwszy w życiu upiekłam sernik, z tego przepisu: Sernik z białą czeko...